Czy zastanawiałyście się czasami Drogie Mamy, jak odbiera Was Wasze dziecko?
Sprzątamy, gotujemy, prasujemy i pewnie niejeden raz smażymy nie tylko niedzielne kotlety… A zabawy, a głupotki i większe lub mniejsze wygłupy? Zdarzają się też…?
Mamy świetną lekturę, która doskonale nam wszystkim przypomni co jest najważniejsze w relacjach z naszymi dziećmi.
„Jak mama została Indianką” to nasza ostatnia zdobycz z biblioteki. Właśnie dziś obchodzi urodziny jej ilustrator – Mati Lepp i uważam, iż to jest doskonała okazja, żeby wspomnieć o tej książce.
Słowo o ilustracjach – idealnie obrazują treść książki i pokazują zawarte w niej emocje.
Słowo o treści – przesłanie Ulfa Starka trafia w punkt. Opowiadanie przekazuje niezwykle ważne treści. Radość życia, umiejętność słuchania dziecka i zwracanie na nie sto procent swojej uwagi oraz bycie razem i robienie rzeczy ważnych nie tylko dla strony „dorosłej” to wartości, o których każdy powinien pamiętać. Treść nie jest pozbawiona również humoru sytuacyjnego, odnajdziecie go zapewne w kilku momentach.
„Jak mama została Indianką” – to historia chłopca, który pewnego dnia potwornie się nudzi… Szuka zajęcia pytając taty i dziadka, jednak oni nie mają dla niego czasu.
Chłopiec podejmuje decyzję, że zostanie Indianinem… Zakłada odpowiedni strój, a szminką mamy maluje na ciele czerwone błyskawice.
Okazuje się, że mama która właśnie smaży w kuchni kotlety dla dziadka doskonale rozumie zabawę syna. Chłopiec jest bardzo zdziwiony, wręcz nie poznaje swojej mamy, która maluje twarz w dzikie, czerwone wzory i rozpuszcza zawsze upięte włosy. Tym bardziej nie może się nadziwić, kiedy skacze ona z Wysokiej Skały, a potem jest Piękną Rybą i wydmuchuje wodę pod słońce robiąc tęczę. Chłopiec jest zachwycony i coraz bardziej podziwia swoją mamę.
Czas spędzony razem na zabawie jest bardzo potrzebny nie tylko chłopcu, ale też i mamie, która nie pamięta kiedy ostatnio spędziła dzień w taki sposób. Obydwoje cieszą się ze wspólnie spędzonego dnia i doceniają chwile, kiedy robią wspólnie różne, nawet dość szalone rzeczy.
Pamiętajmy, że literatura skandynawska ma niejednokrotnie to do siebie, że podkreśla pewne niedoskonałości postaci ukazanych w książkach. I tak właśnie dzieje się tutaj. Tata ma krzywe zęby, a babcia po prostu pali papierosy i pyka sygnały dymne do statków, które widzi przez okno… Ale z drugiej strony, czy świat rzeczywiście jest idealny? Oczywiście, że nie… Dlaczego miałby być zatem idealny w książce…?
„Mama była w niewoli u bladych twarzy .
Musiała im smażyć kotlety.
Ale pewnego dnia ją uwolniłem.
Byłem przecież Małą Cichą Stopą.”
Coś w tym pewnie jest… 🙂
A odnośnie krzywych zębów taty, mama Indianka dochodzi do wniosku, że i tak właśnie ta blada twarz jest najlepsza ze wszystkich. 🙂
Tytuł: “Moja mama została Indianką”
Autor: Ulf Stark
Ilustracje: Mati Lepp
Objętość: 28 stron, oprawa twarda,
Format: 200 x 265mm
Wydawnictwo: Zakamarki